W psychoterapii systemowej istotą dobrostanu biopsychosołecznego człowieka są relacje. Nauka i neuronauka potwierdzają dzisiaj to, co wiemy od dawna – człowiek jest istotą społeczną, relacyjną, potrzebuje przynależności a więź i potrzeba jej tworzenia są wrodzone. Rodzina jako środowisko, w którym człowiek zwykle przychodzi na świat, rozwija się i osiąga dojrzałość jest jak żywy organizm – zakładamy, że gdy jeden z organów choruje ma to wpływ na cały organizm.
Niezależnie od tego czy chodzi o psychoterapię indywidualną, par czy konsultację rodzinną, kontekst rodzinny jest niezwykle ważny. Bez kontekstu nie ma też mentalizacji, obydwa podejścia dobrze się uzupełniają. Rodzimy się w zależności, tworzymy w pierwszych relacjach swój styl przywiązania, który wpływa na to, jak funkcjonujemy w relacjach także poza rodziną pochodzenia i jakie tworzymy związki.
Nie badam relacji rodzinnych w celu obwinienia rodziców lub opiekunów, lecz po to, by pomóc pacjentowi lepiej zrozumieć dlaczego dziś jest tak a nie inaczej, a przede wszystkim żeby odzyskać sprawstwo w obecnym życiu, zbudować dobrą relację ze sobą i z innymi.