Dla wielu osób trudnym do wyobrażenia jest fakt, że psychika ma silny wpływ na nasze ciało. Jak to się dzieje, że trudności emocjonalne mogą nie być odczuwane „w głowie”, ale np. w sercu lub żołądku? Z jednej strony na temat zależności między ciałem a psyche napisano wiele artykułów i przeprowadzono wiele badań, z drugiej strony nie ma jednak jasnej odpowiedzi na to pytanie.
Z perspektywy psychodynamicznej mówimy o konwersji, czyli przełożeniu czy przemieszczeniu objawów emocjonalnych na objawy cielesne. Bardziej poetycko można by ująć ten proces jako przemieszczenie bólu psychicznego na ból ciała. Dla psychoterapeuty psychodynamicznego każdy objaw ma znaczenie symboliczne i oznacza, że nieświadomość za pomocą ciała komunikuje coś niezwykle ważnego na temat przyczyn zaburzenia. Umiejętne odczytanie komunikatu (czyli objawu), pomaga uczynić świadomym to, co pozostaje wciąż w cieniu nieświadomości pacjenta. Wiele z naszych przeżyć, niezaspokojonych pragnień czy potrzeb, także tych bardzo wczesnych, jest na tyle trudna do doświadczenia ze względu na panujące normy oraz reguły, że musi pozostać „w ukryciu”. W pewnym momencie może powstać konflikt między tym czego byśmy nieświadomie chcieli a tym czego wydaje nam się, że oczekuje od nas nasze otoczenie. Wówczas takie napięcie lub lęk może mieć swoje ujście w objawach fizycznych, np. w nagłym kołataniu serca, mrowieniu i drętwieniu kończyn, dusznościach, skokach ciśnienia itp. Często mówimy w takim przypadku o nerwicy. Nerwica to dawna nazwa na współczesne zaburzenia lękowe, które mają wiele obrazów klinicznych. Aktualnie w skład zaburzeń lękowych wchodzą fobie, zespół lęku napadowego, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, zespół stresu pourazowego itd. Same zaburzenia konwersyjne stały się częścią zaburzeń dysocjacyjnych, choć nie zmienia to faktu, że wciąż niewątpliwie mają ścisły związek z lękiem.
W początkowej fazie psychoterapii dla wielu pacjentów słowo lęk wydaje się zupełnie niezwiązane z ich trudnościami. Czasami objawom fizycznym towarzyszy uczucie niepokoju bądź strach, ale często są one oderwane od tego typu doświadczeń. Zdarza się, że między świadomymi odczuciami a objawami jest przepaść, pustka czy też brak połączenia między jednym a drugim. W takiej sytuacji często mówię pacjentom o tym, że nie kontaktują się z własnymi emocjami, a to sprzyja pojawianiu się lęku w formie objawów fizycznych. W jakiś sposób aparat psychiczny musi zakomunikować o wewnętrznym konflikcie. Jeśli trudno nam słuchać siebie, to nieświadomość posłuży się językiem ciała, aby nam powiedzieć o tym, co się w nas dzieje.
To co najbardziej niepokoi pacjentów, którzy do mnie trafiają w takich przypadkach, to to czy nie tracą właśnie zdrowia, czy mogą umrzeć albo nabawić się choroby psychicznej. Zwykle mając do czynienia z nerwicą nic podobnego im nie grozi, natomiast same objawy są niezwykle nieprzyjemne i utrudniające życie. Dodatkowo farmakoterapia nie może być stosowana bez końca, wymaga jednoczesnego stosowania psychoterapii, a to z kolei proces długoterminowy, objawy nie znikają po jednej sesji. Jednak możliwość przeżycia objawów i wniesienia ich tematu do procesu psychoterapeutycznego umożliwia dokładne ich przeanalizowanie, interpretację i z czasem umożliwia zrozumienie ich źródła i funkcji, a to z kolei prowadzi do przepracowania trudności.
Autor: Joanna Dębska-Biernat